Konrad Błaszak

Po kilku latach w sieci, tysiącach godzin pisania i bezsennych nocach spędzonych na planowaniu, mogę powiedzieć jedno – czasem trzeba powiedzieć sobie dość!

Osoby, które śledzą mnie od dłuższego czasu, wiedzą że ostatnie miesiące w moim wykonaniu, raczej nie są książkowym przykładem prowadzenia swojej marki osobistej. Powiedziałbym nawet, że jest całkiem odwrotnie i wiele osób mogłoby się ode mnie uczyć jak nie działać w sieci. Nie jest to teraz żalenie się na zły los, ucinanie zasięgów czy niesprzyjające wiatry, doskonale zdaję sobie sprawę z popełnionych błędów.

Moich błędów.

Moich, moich i tylko moich. Lubimy obwiniać za swoje błędy innych, ale czasem warto spojrzeć prawdzie w oczy. W tym przypadku to ja jestem winowajcą, a moje wcześniejsze twory internetowe nie odniosły sukcesu przez moje złe decyzje oraz brak konsekwencji i jakiegokolwiek planu.

Dlatego musiałem wiele rzeczy zaorać!

Zniknął mój FanPage, usunąłem kilka grup, a niektóre Instagramy wyłączyłem. Możliwe, że zniknie też stary blog (chciałem sprzedać, ale ostatecznie zainteresowany się wycofał).

Musze przyznać, że dużo łatwiej niż myślałem, przyszło mi usunięcie FanPage. Nie sądziłem, że zdecyduję się na taki krok, ponieważ zebrałem tam relatywnie mało (ok. 1400 osób), ale jednak to było miejsce w sieci, które przeżyło kilka blogów i wiele różnych zawirowań. No cóż, był FP i nie ma.

Teraz za to wiem, że…

Tym razem może będzie inaczej… a może nie.

Przez te wszystkie lata nauczyłem się jednego – nie obiecywać niczego, jeśli nie chce się nikogo zawieźć. Ten błąd również popełniłem wielokrotnie, więc tym razem nie dostaniecie ode mnie żadnych pewników. Oczywiście mam kilka pomysłów, ale mam też za dużo na głowie, żeby obiecywać Wam pełne zaangażowanie w daną sprawę.

Ogólnie sprawa wygląda tak, że cholernie brakuje mi pisania. Może nie myślę o tym często, ba, może nawet nie myślę o tym od czasu do czasu, ale czuję, że mi tego brakuje. To dziwne uczucie, ponieważ dużo częściej nie chce mi się pisać z czystego lenistwa, ale jednak trochę mi tego brak.

Robiłem to w końcu przez kilka lat, więc to pewien nawyk, prawie jak narkotyk. Nawet teraz, pisząc te słowa, uśmiecham się do siebie, chociaż w tekście nie widzę niczego zabawnego. Podczas wklepywania kolejnych liter pojawiają się endorfiny i chyba nie chcę od nich dłużej uciekać.

No dobra, jedno mogę Wam obiecać!

Będę pisać w swoim tempie. Tak jak czuję.

Nie zamierzam pisać na siłę. Nie chcę się już zmuszać do stworzenia czegokolwiek, ponieważ od kilku dni nie było tekstu, więc powinno się coś pojawić.

Ja chcę pisać, bardzo chcę, ale w swoim tempie. Bez pośpiechu, bez deadline’ów i bez presji. Szczególnie tej nakładanej przeze mnie.

To chyba tyle.


Komentarzy nie ma. Jeśli chcecie pogadać, zapraszam na mojego prywatnego fejsa, gdzie będę wrzucać linki do tekstów: Konrad Błaszak

Zapraszam też oczywiście na Instagrama, gdzie jestem codziennie: @Konrad.Blaszak

Bloger, harcerz, sinolog, pasjonat smartfonów i osoba, która zakochała się w Instagramie. W sieci od dobrych kilku lat, zaczynał od lifestyle’u, ale to technologie wciągnęły go na dłużej.

Next Post