Konrad Błaszak

Na każdym etapie swojego życia mamy marzenia. Chcemy być gwiazdami rocka, strażakami, milionerami, podróżnikami… a kim ja chciałbym być teraz?

Wczoraj napisałem krótki post o tym, co lubię robić w życiu. Dziś chciałbym zająć się marzeniami. Tak marzeniami, a nie planami, chociaż od kilku lat wolę posługiwać się tym drugim terminem. Jest on moim zdaniem pewniejszy, bardziej realny i namacalny, oznacza po prostu, że zamierzam zrealizować to, co sobie założyłem. W tym tekście będziemy posługiwać się jednak pierwszym pojęciem, ponieważ nie zamierzam uwzględniać jednego elementu — finansów.

Marzenia, które dziś opiszę, zakładają, że nagle z nieba spada mi kilka miliardów dolarów i nie muszę pracować do końca życia. Mogę robić, co mi się żywnie podoba, a pieniądze nigdy nie będą problemem. To jest różnica względem planów, ponieważ w nich muszę uwzględnić to, jak na to wszytko zarobić. Tutaj nie przejmujemy się takimi błahostkami jak praca.

Co ja chciałbym robić w życiu?

Z jednej strony to cholernie łatwe pytanie. Wystarczyłoby napisać, że kupiłbym domy w każdym zakątku świata, w których wiecznie bym imprezował i nie martwiłbym się sprawami codziennymi. To jest jednak trochę krótkodystansowe, ponieważ tak naprawdę moje — jak i pewnie wielu osób — pomysły byłyby jednak nieco inne.

Chciałbym się bawić, chciałbym kupować gadżety, chciałbym podróżować, ale chciałbym też stabilizacji i normalności w życiu. Może to starość, może rozsądek, ale obawiam się, że po kilku tygodniach imprezowania padłbym w jednym z moich domów na zawał i tyle bym miał z tych miliardów.

To co ja naprawdę chciałbym robić w życiu?

Może zabrzmię jak stary dziad, ale pierwsze co bym zrobił, to kupiłbym duży dom poza miastem, ale w Polsce. Tutaj założyłbym rodzinę, kupił samochód, zaopatrzył się w bardziej lub mniej potrzebne gadżety — no cóż, tych pewnie byłoby trochę — i dopiero wtedy zacząłbym się bawić. Nie wiem, czy Wy też tak macie, ale lubię mieć miejsce, które nazywam domem. Nie wiem, czy chciałbym być wiecznym nomadem, którego dom jest wszędzie, ale i nigdzie.

Po ogarnięciu życia w Polsce zacząłbym podróżować. Prawdopodobnie wyjeżdżałbym do jakiegoś miejsca na 2-3 miesiące, potem albo wracałbym do siebie na chwilę, albo jechałbym dalej. Uważam po prostu, że kilka dni może nie wystarczyć na poznanie danego miejsca. Tak, pewnie uda się zobaczyć najważniejsze zabytki, ale nie będziecie żyli jak tubylcy.

W moich chińskich wyprawach podobało mi się to, że byłem tam długo, dzięki czemu mogłem się zasymilować z otoczeniem i poznać rzeczy, których nawet bym nie zobaczył na kilkudniowych wakacjach. Z drugiej strony, lubię Polskę, czuję się patriotą i nie chciałbym wyjechać gdzieś na stałe. Dlatego res 2-3 miesięcy wydaje mi się optymalny. Dłuższe wyprawy potrafią być męczące, szczególnie gdy zaczyna się lubić święty spokój i stabilizację.

No dobra, ale co ja bym tam robił?

Po krótkiej chwili zastanowienia — oraz spojrzenie do poprzedniego postu — chciałbym w takim życiu robić dwie rzeczy: pisać i fotografować. I mieszkać w małym domku nad samym oceanem, chociaż na chwilę. Oczywiście w tle tego wszystkiego byłyby smartfony, które zapewne często gościłyby na moich zdjęciach.

Nie wiem, czy pisałbym o podróżach, raczej skupiłbym się na dłuższych formach, jak chociażby książka. To jest w moich planach już od lat i jakoś nigdy nie mogę znaleźć na to czasu. Tak, wiem, to moja wina, moje złe zarządzanie i złe ustawienie priorytetów. Liczyłbym na to, że po kilku dniach zwiedzania i cieszenia się nowym miejscem, miałbym chwilę na wzięcie się do pracy.

Chciałbym po prostu móc usiąść w spokoju, napisać kilka zdań i spojrzeć pod koniec dnia na zachód słońca. No i jeszcze przydałoby się zjeść coś fajnego!


Wczoraj nie było wniosków, więc i dziś nic nie będzie o planach. Oczywiście możecie wejść na mój profil (Konrad Błaszak) i tam napisać mi nieco o swoich marzeniach, chętnie posłucham.


No, a skoro chcę zostać sławnym Instagramerem, to możecie już teraz dodać mnie do obserwowanych. Kto wie, może za kilka lat będziecie mogli powiedzieć „Obserwowałem Błaszaka, zanim to było modne”?

[wdi_feed id=”1″]

Zdjęcie: Tim Cook (Unsplash)

Bloger, harcerz, sinolog, pasjonat smartfonów i osoba, która zakochała się w Instagramie. W sieci od dobrych kilku lat, zaczynał od lifestyle’u, ale to technologie wciągnęły go na dłużej.

Next Post